Jesienne wędkowanie

Mamy już drugą połowę września. Wielu z nas zapomniało już o wakacjach, urlopach i tłumach ludzi wypoczywających nad wodą. Kąpieliska i mniej atrakcyjne wędkarsko akweny po prostu pustoszeją. Dzisiaj miejsca te w niczym nie przypominają tych sprzed miesiąca czy też dwóch. Dzisiaj jest raj dla lubiących obcowanie z przyrodą w ciszy i spokoju. No właśnie z przyrodą, która jednak mimo wszystko zaczyna nabierać oznaki jesieni, mimo iż bywają jeszcze dni nawet cieplejsze od tych, które mieliśmy w lipcu.

Przybrzeżne trzciny, pałki wodne, grążele już w niczym nie przypominają tych z czerwca czy lipca. Większość roślin przekwitła, a na trzcinach, wędkach i ogólnie w powietrzu pojawiają pajęczyny. Można powiedzieć babie lato. Tak więc nieubłagalnie stoimy na progu jesieni. Ale jak już wielokrotnie wspominałem, jesień to nie tylko czas na wspomnienia z poprzednich miesięcy sezonu wędkarskiego, tych pięknych chwil, które na długo zapadną w pamięci, tych wyholowanych i niewyholowanych ryb. To czas, na który czeka większość wędkarzy, ponieważ ryby zaczynają żerować intensywniej niż latem i co ważne nie tylko świtem czy zmierzchem. Zaczyna się prawdziwe wędkarskie „eldorado”. Może to trochę zbyt mocne określenie, ale na pewno mamy przed sobą najlepszy okres sezonu wędkarskiego.

Jesień to czas m.in. leszczy, zarówno tych jeziorowych jak i rzecznych. Wiele już napisano o tej rybie. Przedstawiano różne teorie odnośnie ich ulubionych miejscówek, przynęt itp. Jednak mam słabość do tych ryb i uważam że informacji odnośnie popularnych „łopat” nigdy za wiele, szczególnie teraz, kiedy wyraźnie wzmogą żerowanie. Pierwsze pytanie jakie rodzi się to gdzie szukać tych ryb? Leszcze to bardzo pospolity gatunek. Złowimy go praktycznie wszędzie, ale chcąc złowić już te większe musimy troszkę pokombinować. Jesienią nad rzeką proponuję miejsca położone blisko nurtu. Ryby te uwielbiają przebywać w tych okolicach, gdyż mogą „zbierać” pokarm przemieszczający się z prądem rzeki.  Znakomitymi miejscami będą opaski, gdzie mamy dość silny uciąg wody. Nie obawiajmy się, że jeśli zdecydujemy się na ciężkie wędki z ciężarkami o masie 100 czy 120 gram to nic nie złowimy. Wręcz przeciwnie. W nurcie dla leszczy to żadna przeszkoda, a efekty mogą przejść nasze najśmielsze oczekiwania. Pamiętajmy także o pewnej zależności, że im mniejszy stan wody tym mniejszy uciąg wody. Tak więc przy obecnym stanie wody w rzekach, a szczególnie w Wiśle mogą nam wystarczyć ciężarki o masie nawet 60 czy 80 gram. Co do miejsca to jeszcze jedna uwaga. Z leszczem nie zawsze jest tak, że łowimy go w dnie mulistym, ryby te poradzą sobie również doskonale w dnie kamienistym. Tak więc nie zrażajmy się tym, że na łowisku widzimy dużą ilość żwiru czy kamieni.

Jak oprócz metody gruntowej można łowić leszcze? Oczywiście na spławik, gdzie szczególnie polecam „przepływankę”. I na koniec jeszcze jedno pytanie, które wydaje się raczej oczywiste. Na co łowimy? Kluczowym aspektem naszego sukcesu będzie zarówno zanęta jak i przynęta. Na dość żwawo płynącą wodę musimy przygotować trochę bardziej spoistą mieszankę. Możemy zarówno kupić w sklepie gotową zanętę, jak i „pobawić” się we własną kompozycję. Dla tych z Was, którzy szukają przepisów polecam dział Zanęty/Przynęty gdzie zamieściłem kilka przepisów na zanęty. Musimy pamiętać aby do każdej mieszanki dodać klej zanętowy. Ja zamiast kleju stosuję zmielone płatki owsiane lub jęczmienne, które świetnie sklejają zanętę. Jeśli chcemy ją wzbogacić to można dodać np. pinki, ochotkę zanętową czy kastery (te w młodszej fazie rozwoju). Za przynętę stosujmy białe robaki, czerwone robaki, kukurydzę, a prawdziwym hitem mogą okazać się „kopalniaki” i rosówki.

Jeśli nie straszne nam zimne wieczory i poranki, jeśli mamy na tyle chęci i zdecydowania aby złowić ładne ryby, to naprawdę polecam wybrać się w najbliższych dniach i tygodniach nad wodę. Bo kiedy mamy szansę złowić nasz wymarzony okaz jeśli nie jesienią?


Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *