Karpie wyjazdu warte … – relacja
W ostatnich dniach pogoda nas nie rozpieszczała. Co chwila opady deszczu, silnie wiejący wiatr, niskie ciśnienie i temperatura nie zachęcały do wyprawy na wędkarski szlak. Udało mi się jednak wykorzystać piątkowe dopołudnie, kiedy to pogoda wyraźnie się poprawiła, na szybki wypad na ryby.
Jako, że w wielu zbiornikach w okolicy jest wprowadzony zakaz wędkowania, postanowiłem wybrać się na zbiornik Zochcinek, należący do PZW Tarnobrzeg. Obowiązują tu nieco inne przepisy niż na pozostałych wodach ponieważ jest zbiornik „złów i wypuść”. Ponadto łowienie ryb i wjazd na teren łowiska jest dozwolony tylko od wschodu do zachodu słońca, łowienie ryb spod lodu dozwolone jest w soboty, niedziele i inne dni ustawowo wolne od pracy. Wejść na łowisko można tylko w godzinach wędkowania, dopuszcza się wędkowanie tylko na haki bezzadziorowe – dotyczy każdej metody wędkowania, obwiązuje posiadanie maty zabezpieczającej ryby przed uszkodzeniem. Jeśli ktoś chciałby łowić w nocy to wędkowanie w nocy dozwolone jest tylko z soboty na niedzielę po uzyskaniu pisemnego zezwolenia od opiekuna łowiska (Okręg PZW Tarnobrzeg lub Koło Nr 23 w Opatowie).
Kilkanaście minut po godzinie 5 melduje się na łowisku. Miejsca jak mówi przysłowie „do wyboru do koloru”. Zaczynam od przygotowania pelletu. Tym razem decyduje się na pellet 2mm o smaku kukurydzy od Professa. Wiem, że jest tutaj sporo karpi i karasi. Dlatego też mam nadzieję, że ten smak im podpasuje. Jako przynętę wybieram pinkę oraz mini pellet o smaku Halibut Chilli.
Łowię oczywiście na koszyki do method feeder. Tego dnia po raz kolejny mam możliwość łowienia na nowego feedera – Cresta Solith MH Feeder. Jest to kij o długości 3.60 m i ciężarze wyrzutu do 80 gram. Wędka wygląda bardzo estetycznie, posiada cienki, węglowy i lekki blank. Ostatnio miałem możliwość łowienia nią używając klasycznych koszyczków zanętowych, tym razem chciałem sprawdzić jak zachowa się przy zastosowaniu zestawu do method feeder. Myślę, że o samym kiju i moich przemyśleniach napiszę osobny tekst.
Nie zwlekając zbytnio zabrałem się za wędkowanie. Początek w miarę spokojny. Po podaniu kilku koszyczków pelletu czekam cierpliwie na branie. Po może 20-30 minutach wreszcie jest. Konkretne zawinięcie szczytówki, szybka reakcja z mojej strony ale niestety pudło.
Podaję ponownie zestaw w to samo miejsce. Zdaję sobie sprawę, że łowienie na methodę to przede wszystkim łowienie punktowe. Im dokładniejszy jesteś podając zestaw, tym samym zwiększasz swoje szanse na lepsze brania.
Po chwili zacinam rybę. Delikatny odjazd z kołowrotka, dołowanie, daje mi to sygnał, że zapewne mam jakiegoś karpia. Po kilku minutach jest już na macie. Nie mam przy sobie wagi, ale postanawiam go zmierzyć. Miarka pokazuje 52 cm.
Bardzo przyjemny początek. Połakomił się na mini pellet halibut-chilli. Kilka zdjęć i ryba wraca do wody a zestawy na swoje miejsce. W ciągu kilkunastu kolejnych minut mam kilka brań jednak nie są to jakieś olbrzymie ryby – przeważnie leszczyki, płocie i wzdręgi. Sytuacja zmienia się kiedy zaczyna troszkę mocniej wiać, a fala marszczyć powierzchnie wody. Udaje mi się zaciąć rybę przy kolejnym braniu. Od razu czuję na wędce, że to może być nieco większy karp. Wędka bardzo ładnie amortyzuje wszelkie zrywy i czuć na niej każde zachowanie ryby. Po kilku minutach mam w podbieraku karpia. Miarka pokazuje 64 cm.
Zdjęcie i ryba w dobrej kondycji wraca do wody. Tego dnia doławiam jeszcze dwa mniejsze karpie, kilka karasi i jednego jesiotra. Około 13:30 jestem już w domu.
Funkcja "Trackback" ze strony TylkoRyby.pl