Nareszcie udało mi się wygospodarować trochę czasu i ostatni wakacyjny weekend spędziłem nad wodą. Początkowo zaplanowałem sobie zasiadkę karpiową jednak niestety plany troszkę się pokrzyżowały. Głównym powodem odwołania wyjazdu był bardzo niski stan wody nad zbiornikiem Chańcza, który upatrzyłem sobie jako ten na który warto się wybrać. Tak niskiego stanu wody nie pamiętają najstarsi mieszkańcy okolicznych wsi. Dla potwierdzenia powagi sytuacji dodam fakt, że przechodząc się po brzegu zbiornika można napotkać na śnięte naprawdę sporych rozmiarów ryby, w tym m.in. sandacze. Przykro się robi człowiekowi patrząc na taki widok. Ale niestety na pewne rzeczy nic nie poradzimy.
W sobotę rankiem wybrałem się nad zbiornik w Szymanowicach koło Klimontowa (woj. świętokrzyskie), który to ostatnio okazał się dla mnie gościnny. Postanowiłem, że znów wezmę ze sobą spinning i porzucam w poszukiwaniu drapieżnika.
Tego dnia nad zbiornikiem dość sporo wędkarzy i praktycznie 90% z nich łowi metodą spinningową. Zacząłem jak wszyscy od blachy, a konkretnie Algi 3, która tutaj jest przynętą nr 1. Nieraz to właśnie na nią padały ponad metrowe szczupaki. Po kilkunastu rzutach praktycznie bez pobicia postanowiłem zmienić przynętę na imitację szczupaka i przejść na miejsce gdzie ostatnio złowiłem „zębacza”. Kiedy już zbierałem rzeczy usłyszałem piękny dźwięk hamulca kołowrotka sąsiada. Po kilkunastu minutach walki szczupak okazał się zwycięzcą. Pomyślałem, że to dobry prognostyk na kolejne godziny wędkowania. Po dotarciu na swoja miejscówkę mieszczącą się pod lasem zabrałem się ostro za wędkowanie. Efekty przyszły dosłownie za chwilę, może w piątym, szóstym rzucie jest pobicie, zacinam i po kilku chwilach walki na brzegu jest szczupak 70 cm. Po zrobieniu fotki ryba wraca do wody.


Kolejne kilka rzutów bez rezultatu. Na koniec wędkowania zaczepił się jeszcze nieduży okoń. Okazało się, że w miejscu w którym poprzednio wędkowałem ktoś złowił szczupaka 95 cm, a obok niego złowiono 101 cm. Piękne ryby, mam nadzieje że i mnie będzie dane takie złowić:)
Wracając w kierunku samochodu wpadłem na pomysł, że może warto byłoby wybrać się na grzyby. Przecież las przy wodzie, jestem na miejscu więc czemu nie. Wyniki przeszły moje najśmielsze oczekiwania. Oto co udało mi się zebrać.

Kolejny wyjazd udany. Pogoda dopisała, ryba była na wędce. Czego chcieć więcej? Nawet grzybki były na tym wyjeździe. Kolejny wyjazd planuję już niedługo nad Wisłę. Jak będzie? Przekonamy się niebawem.
Dodaj komentarz