Popołudniowe karpie i amury – relacja z wyjazdu
Pogoda w ostatnich dniach sprzyja wyjazdom nad wodę. Wrzesień jest ciekawym miesiącem pod względem wędkarskim, zarówno jeśli chodzi o białoryb jak i drapieżnika. Dlatego też postanowiłem wyruszyć w poszukiwaniu wędkarskich przygód i sprawdzić „co nad wodą piszczy”.
Mój wybór padł na Zbiornik Bilówka, niewielkie łowisko komercyjne oddalone ode mnie ledwo kilkanaście minut drogi rowerem. Blisko, ładne ryby, same pozytywy. Można skoczyć na 3-4 godziny. Mimo, iż łowisko nie jest duże i stosunkowo młode, pływają w nim różne gatunki ryb. Można wędkować w zasadzie każdą metodą wędkarską. Warto jednak pamiętać, że przy odrobinie szczęścia można zmierzyć się z naprawdę dużym okazem. Nie brakuje karpi w rożnym przedziale, od tych mniejszych około kilogramowych po nawet okazy ważące około 20 kg. Można spodziewać się też brań amurów, jesiotrów, karasi czy leszczy. Więcej o łowisku przeczytacie tutaj – Zbiornik Bilówka.
Przygotowania do wyjazdu zacząłem dzień wcześniej od szybkiego rekonesansu. Stwierdziłem, że nie będę jechał „na pusto”. Zabrałem więc ze sobą porcję zanęty, by przygotować łowisko. W jej skład wszedł pellet 12 mm ananas/pomarańcza oraz kulki proteinowe Secret Fruit w rozmiarze 16 mm z serii Carp Signal Bait od Profess Fishing oraz kilka kulek w rozmiarze 20 mm o smaku wanilii również od Professa. Wszystko do wody podałem ręką na odległość kilku metrów. Następnego dnia około 9 jestem nad wodą. Moje miejsce okazuje się wolne. Przystępuje więc do rozkładania zestawów. Stawiam na łowienie z podajnikiem do methody. Pierwszy zestaw, to wędzisko Okuma Ceymar 3.90m, którą nabyłem w połowie tego sezonu (jej charakterystykę przybliżę Wam w osobnym wpisie) podajnik do method feeder Cresta oraz haczyk Gamakatsu na przyponie z plecionki 0.08mm. Drugi zestaw to wędzisko Cresta Solith Feeder 3.60m, podajnik także tej firmy i haczyk z przyponem podobny jak w zestawie pierwszym. Do podajnika przygotowałem sobie pellet amurowy 2mm od Profess Fishing gotowy do użycia zaraz po otworzeniu opakowania. Na pierwszy zestaw wędruje kulka FC-4 w kolorze białym, na drugi natomiast jedna kulka 16mm sekretnego owocu, którym nęciłem dzień wcześniej. Po 15 minutach mam pierwsze branie. Po zacięciu ryba idzie od razu pod powierzchnię wody. Powoli ją holuję, dopiero widząc podbierak zaczyna się ciekawsza walka. Wiem, że to amur, bo one tak własnie się zachowują. Jednak po kilku chwilach mam go już w podbieraku. Na oko jakieś 3 może 3,5 kg.
Zdjęcie i ryba w dobrej kondycji wraca do wody. Skusił się na kulkę Secret Fruit. Po kolejnych 10 minutach znów branie. Tym razem bardzo ostre, zdecydowane. Walka nie trwa zbyt długo i w podbnieraku mam … kolejnego amura w podobnych rozmiarach.
Tym razem skusił się na FC-4. Przez myśl przechodzi teoria, że chyba faktycznie ten pellet amurowy je zwabił, w dodatku że dzień wcześniej dostały sporo słodkości. Jak na 30 minut łowienia byłem bardzo zadowolony. Po dwóch rybach nastąpił lekki zastój. Postanowiłem więc pod każdy zestaw posłać po około 10-15 kulek. Na efekt nie trzeba było długo czekać, bardzo ostre branie, które skutecznie udaje się zaciąć a w podbieraku ląduje niewielki karp, około dwukilogramowy. Po nim łowie jeszcze 3 sztuki, w tym jednego w kolorze pomarańczowym.
Około godziny 12:30 jest kolejne branie na secret fruit. Tym razem po zacięciu kołowrotek zaczyna grac piękną melodię. To musi być większa sztuka. Najpierw ucieczka w kierunku prawego brzegu, do trzcin i zarośli, później na przeciwległy brzeg. Jednak suma summarum po kilku minutach udaje mi się złowić karpia pełnołuskiego. Na moje oko około 6kg.
Piękna walka, pięknie ubarwiona ryba. Zdjęcie i do wody. Później doławiam jeszcze jednego niedużego karpia.
Kolejnego dnia, zadowolony z wyników postanowiłem udać się ponownie na łowisko. Tym razem melduję się około godziny 13:30. Już na wejściu mam potężne branie. Po zacięciu już wiem, że to coś większego. Po 10 może 15 minutach mam rybę w podbieraku. Nie mam wagi, więc dzwonię do opiekuna łowiska Krzysia, który za chwile już jest nad wodą. Jego waga wskazuje 8.80 kg. Po odjęciu wagi na matę wychodzi nam lekko ponad 7 kg.
Ogólnie oba wyjazdy wspominam bardzo dobrze. Ciekawa woda, w której pływają duże ryby. To nie koniec moich przygód z Bilówką. Kto wie, może już niedługo na macie będzie karp z 10 z przodu?
Funkcja "Trackback" ze strony TylkoRyby.pl