W ostatnim wpisie zamieściłem trochę informacji o przynętach i zanętach, a dzisiaj sporo o tych pierwszych. Chyba nie trzeba nikogo przekonywać, że dobra przynęta to jeden z kluczowych elementów naszego wędkarskiego sukcesu. Jaka ona powinna być? Jak ją przygotować? Skąd ją wziąć? Te pytania towarzyszą wielu wędkarzom, szczególnie tym młodszym, czy mniej doświadczonym. Odpowiedzi na te pytania postaram udzielić się w tym wpisie.
Przynęta powinna stanowić jeden z istotnych składników zanęty. Jednymi z najpopularniejszych składników dodawanych do naszych mieszanek są: pinki, białe robaki, kukurydza, groch, pęczak. Po raz kolejny warto tu przytoczyć stare wędkarskie powiedzenie „Czym nęcisz na to łap”. Mogę z całą pewnością zaryzykować stwierdzenie, że było ono aktualne przez dziesiątki lat, jest nadal i jeszcze długo długo będzie.
Jest kilka zasad, o których powinniśmy pamiętać. Ryby nie chcą brać zazwyczaj przynęt nieświeżych lub zakładanych „brudnymi rękoma”. Nie powinno się także brać w palce przynęt w trakcie lub bezpośrednio po wypaleniu papierosa, gdyż ryby, jak to nie raz udowodniono wręcz nieznoszą zapachu nikotyny. Dlatego też, ręce należy myć po każdym wypalonym papierosie.
Nie pomoże nam najbardziej wyszukany sprzęt, jeśli na haczyk założymy złą, może inaczej nietrafioną przynętę. Tak więc do rzeczy. Jakie są najczęściej używane przynęty przez wędkarzy i jak je zdobyć. Zacznijmy od najpopularniejszych dżdżownic. Wielu z nas mówi na nie robaki gruntowe, czy kopalniaki. O zdobycie ich musimy zatroszczyć się sami. Najłatwiej zbierać je z powierzchni ziemi po deszczowym, ciepłym dniu. Czasami wystarczy nawet niewielki przelotny deszcz. Jeśli jest sucho, to miejsce, w którym zamierzamy zbierać nasza przynętę musimy polać kilkakrotnie w ciągu dnia wodą. W ciągu dnia pojawią nam się mniejsze osobniki, ale wieczorem gdzieś od godziny po zachodzie słońca wyjdą „rosówki”. Są one doskonałą przynętą na każdą rybę.

Jeszcze kilkanaście lat temu, nie mając tej przynęty nie warto było wybierać się na ryby. Dzisiaj jest ona trochę może i zapomniana, ale na pewno skuteczna. Możemy spodziewać się, że połakomią się na nią leszcze, karpie, karasie, liny, okonie, węgorze, a nawet sumy. Pęk takich rosówek to doskonała przynęta na naszego wąsacza. Jest pewien sprawdzony sposób jak podnieść jeszcze bardziej skuteczność tej przynęty. Najlepiej zebrać ją 2-3 dni przed zaplanowanym wędkowaniem, umieścić w pudełku z wilgotnym piaskiem przywiezionym z łowiska, wówczas przynęta zmieni kolor na czerwono – różowy i straci mało atrakcyjną szarą barwę.
Kolejną popularną przynętą są czerwone robaki. Przede wszystkim są one dość żywotne i ruchliwe, co prowokuje ryby. Możemy zaopatrzyć się w nie sami, bądź w sklepie wędkarskim. Tutaj raczej nie ma większych problemów. Jak wspomniałem wyżej, wędkarze do zanęty dodają także pinki i białe robaki. Są to larwy muchy plujki, która składa jajeczka na starzejącym się mięsie. W dzisiejszych czasach nie polecam nikomu samodzielnego ich hodowania, ale raczej lepiej zaopatrzyć się w nie w sklepie. Jednak kiedyś nie było takich możliwości i trzeba było radzić sobie samemu.

Doskonałą przynętą zwłaszcza wiosną i późną jesienią jest ochotka. Szukać jej możemy w zamulonych wodach, wolno płynących kanałach czy stawach. Szukamy jej w mule, przesiewając go przez sito o dosłownie milimetrowych oczkach. Większe ochotki zakładamy na haczyk, mniejsze dodajemy do zanęty. Jednak tak jak w powyższym przypadku, najlepiej o nie pytać w sklepie.
Kilkanaście lat temu doskonałą przynętą była kasza manna. Może warto czasami wrócić do niej? Ale aby założyć ją na haczyk trzeba ją odpowiednio przygotować. Można ją przygotować w następujący sposób: do 0.5 litra mleka dosypujemy jej stopniowo i gotujemy tak długo aż zgęstnieje, ciągle mieszając. Po ostygnięciu kroimy ją w niewielkie kosteczki. Takie kostki mogą zostać założone na haczyk, bądź możemy je zdeformować i nadać jakieś nieregularne kształty. W ten sam sposób można przygotować kaszę kukurydzianą.
Do nie tak dawna ulubioną przynętą wielu wędkarzy, szczególnie tych starszych była gotowana pszenica. Istnieje wiele receptur jej przyrządzenia. Dla przykładu, wybieramy kilkadziesiąt ziarenek i wsypujemy je do termosu, następnie zalewamy wrzącą wodą i zamykamy termos. Po 20 minutach odlewamy wrzątek. Pszenica powinna rozgniatać się w rękach ale nie pękać. Jeśli jest nie gotowa, to czynność powtarzamy na kolejne 20 minut.
Bardzo dobrą zarówno zanętą jak i przynętą jest kukurydza i groch. Aby odpowiednio je przygotować, musimy je moczyć w zimnej wodzie przez około dobę. Później gotujemy je na wyczucie. Najlepiej jeśli ziarno nie będzie twarde, nie będzie pękało, a miało konsystencje gumową. Ważne jest aby do garczka z gotującym się ziarnem nie dolewać zimnej wody, tylko wodę wrzącą.
W dzisiejszych czasach pellet i kulki proteinowe to doskonałą przynęty na karpie. Jednak jeszcze 10 – 15 lat temu ryby te doskonale brały na ziemniaki. Wystarczy je gotować w mundurkach, zaczekać aż ostygną i pokroić w kostki.
Na koniec warto pamiętać także o pęczaku. Jest to moja ulubiona zanęta na duże leszcze. Nie raz „ratowała skórę”. Sprawdza się w większych ilościach jako zanęta bądź na haku jako przynęta. Przygotowujemy ją podobnie jak pszenicę.
Reasumując, przedstawiłem kilka przynęt popularnych kiedyś i dziś. Celowo nie opisałem różnych pelletów i kulek proteinowych, gdyż jest to materiał na osobny wpis. W niedługim czasie postaram się opisać także te przynęty w kilku słowach.
Dodaj komentarz