Karasie to bardzo specyficzne ryby pod względem kształtu. Mają wysokie, dość krótkie spłaszczone bocznie ciało, które pokrywa duża ilość dużych łusek. Cechą charakterystyczną dla tych ryb jest odporność na brak tlenu w wodzie, przez co możemy je spotkać od łachów, stawów po silnie zamulone zbiorniki. Tarło odbywają już od początku maja (zdarza się że także w kwietniu) do końca lipca. Jak łatwo zauważyć praktycznie przez cały letni sezon wędkarski. Wśród wędkarzy przyjęło się powiedzenie, że karasie po prostu „trą się cały czas”. Karasie rosną wolno. Przeważnie łowimy osobniki nie przekraczające 30 cm. Trzeba pamiętać, że w naszych wodach istnieje także inna odmiana karasia – karaś srebrzysty, który częściej dorasta do większych rozmiarów. Sam łowiłem już osobniki o masie około 1.5 kg. Karasie łowimy od wczesnej wiosny, do wczesnej jesieni. W teorii głosi się, że wraz z nastaniem chłodów aktywność ryb w pobieraniu pokarmu maleje, a także że ryby te są jak barometr i każda zmiana pogody wpływa negatywnie na ich żerowanie. Jednak rzeczywistość potrafi być diametralnie inna, o czym przekonałem się już nie raz.
Jeśli zdecydujemy się łowić karasie na spławik, pamiętajmy że żerują one przy dnie, więc przynętę musimy tam właśnie umiejscowić. Co do przynęty, to od lat stosuję białe robaki, pinki, czerwone robaki, kawałki rosówek, kukurydzę, makaron, pęczak, bułkę. Branie karasia jest dość charakterystyczne ponieważ bardzo często zdarza się, że zanim ryby zdecydują się połknąć przynętę po prostu delikatnie podskubują ją, co zasygnalizuje nam albo delikatnie drgający spławik albo lekko przyginana szczytówka. „Zabawa” z przynętą może trwać nawet i 15 – 20 min. Więc musimy uzbroić się w cierpliwość. Zacinamy w momencie, który uznamy za słuszny. Nie ma tutaj jakiejś teorii. Wszystko wychodzi w praktyce.
Dodaj komentarz