Skuteczność naszej wędkarskiej wyprawy, a co za tym idzie sukces zależy od wielu czynników. Jednym właśnie z nich jest umiejętne nęcenie. Wielu moich znajomych twierdzi właśnie, że odpowiednia mieszanka i umiejętne jej podanie stanowi 50% sukcesu. Według mnie może troszkę mniej. Musimy pamiętać o kilku ważnych elementach. Szczególnie pamiętajmy że zanęta na wody stojące i rzekę będzie różnić się od siebie. W mojej przygodzie z wędkarstwem niejednokrotnie spotkałem się z sytuacjami kiedy wędkarze zajmowali naprawdę dobre stanowisko, wybierali odpowiednią metodę, co lepsze właściwą przynętę, ale odchodzili z łowiska zaledwie kilkoma drobnymi rybkami. Oczywiście zdarzają się dni, w których brania są słabe, ale moim zdaniem kluczowej roli w tym przypadku nie odegrała zanęta.
Jak wiemy doskonale płocie, leszcze, krąpie, wzdręgi, mimo iż są rybami o zróżnicowanym charakterze i zróżnicowanych przyzwyczajeniach smakowych to łączy ich jedna cech, mianowicie taka, że żyją w stadzie. Wniosek właściwie nasuwa się sam – skoro żyją w ławicach to i razem przemieszczają się w poszukiwaniu pożywienia i zatrzymują się tam gdzie je napotkają. Jeśli łowimy beż zanęty bądź nęcimy niedbale to mamy szansę na złowienie ryb, które tylko przypadkiem znajdą się w tym miejscu gdzie zarzuciliśmy zestawy. Aby regularnie łowić ryby musimy zanęcić łowisko po wcześniejszym ustaleniu czym i w jakich ilościach. Tak więc czym nęcić? Osobiście nęcę albo gotową mieszanką na daną rybę, bądź tym co znajduje się na haczyku. Jeśli nastawiam się na większe ryby, dodaję grube ziarno, które dłużej utrzyma się w łowisku i przyciągnie większe ryby. Kolejne pytanie to jak często i jak dużo sypać zanęty? Pamiętajmy, że po pierwsze musimy ryby sprowadzić na łowisko, a po drugie je tam utrzymać. Istotne jest również to aby ich nie przekarmić. Jednym z dobrych sposobów nęcenia jest tzw. „mało a często”.
Mało tzn. albo jedna duża kula zanętowa, albo tzw. system garściowy czyli rzucasz tyle ile uda Ci się wziąć do ręki. Takie nęcenie wywiera presję walki u ryb o pokarm. Metoda „mało a często” nie sprawdza się przy połowie leszczy. Tutaj lepsze będzie wcześniejsze przygotowanie łowiska, czyli po prostu usypanie dywanu z zanęty. Może być również taka sytuacja, że w zanętę wejdzie nam zbyt dużo drobnicy. W takiej sytuacji są dwa wyjścia, albo sypiemy obficie, aby ją przekarmić, albo zanęcamy miejsce obok sypką zanętą, aby odciągnąć drobnice.
Dodaj komentarz